wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział IV

<<Chcesz ze mną chodzić?>> 

    Dorota przyszła ze szkoły, ubrałam ciepłe getry na nogi i usiadła na parapet.  Zapłakana patrzyła na za padane okno. Otworzyła pamiętnik i zaczeła pisać:

"16 wrzesień
Drogi pamiętniku:
Pomocy! Wojtek poprosił mnie o chodzenie ze sobą, i to przed całą klasą.! To było tak: Babka od chemii poszła do toalety a on wyszedł na środek i zaczął jakoś tak dziwnie mówić coś takiego << Ja... Dorota... Ty, no wiesz ja.....>> i nagle zapytał <<Dodzia będziesz ze mną chodzić?!>>! Ja... zabrakło mi słów! No, bo w sumie Wojtek jest fajny, naprawdę, jest ładny, ma takie super brąz włosy ale... Ale jakoś nie, no brzydzi mnie to aby go pocałować. Na szczęście weszła pani Siwek. Niestety po lekcji od nie dawał mi spokoju. On ciągle pytał się mnie czy będę z nim chodzić a reszta klasy krzyczy <<Zakochana para Wojtass   i Dodzia!>>. Ja niestety nie wytrzymałam i się rozpłakałam!  Co ja mam mu powiedzieć <TAK! vs, NIE!>> Jak on to odbierze jeśli powiem....."

W tym miejscu Dorota przerwał i szybko schowała pod pupę pamiętnik bo weszedł do jej pokoju właśnie on!
-Cześć. Dlaczego płaczesz?- Zapytał i pogłaskał ją po czole.
-Ja... Nie ważne!- Rozpłakał się jeszcze bardziej.
-Rozumiem, że nie mam sobie robić nadziei?- Popatrzył na nią tak jak by jemu również chciało się płakać.
-Nie, no nie wiem
-Dobrze, pomyśl jeszcze i daj znać. OK?
-Tak. Nie obraź się ale chce zostać sama.
-Pa, pa

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział III

Niestety z przyczyn technicznych nie mogę pisać w formi pamiętnika dlatego będzie wszystko zmieni się tylko forma. Wiem, że notki są trochę krótkie ale jutro napiszę dłuższą.... Pozdrawiam :*
*********************************************************************************
Tajemniczy on 

     Dorota wróciła do Wrocławia  i poniedziałek miała wolny od szkoły, bo dzięki Wojtkowi pani Ojojo złamała nogę..... Uczyła ona matematyki i angielskiego. Dyrektor szkoły postanowił dać dzieciom wolne, dlatego Dodzia, Patka i Kama poszły do galerii handlowej "E.L.K.A". Dorota kupiła sobie taki komplet:
. Potem poszły na lody. Niestety nasza "Doda" odwróciła się gwałtownie od lady i całego rożka wysmarowała w koszule super przystojniaka.
-O Boże! Przepraszam cie. Naprawdę. Zagapiłam się!- Dziewczyna tłumaczyła się jak może a jej przyjaciółki śmiały się jak nigdy.
-Nic się nie stało.- Powiedział, ściągną koszulkę, uśmiechną się prosto w jej oczy i odeszedł.  Dorota zrobiła rozmarzone oczy i wachlowała się swoją ręką. Niestety tu się zakończyły zakupy dziewczyn bo ona szła zamyślona i przytakiwała nawet nie wiedząc o co chodzi.

Rozdział II

Walentynki 

     Jest weekend. Sobota. Dlatego jak zawsze przyjechałam z rodzicami do babci na wieś. Tak, trochę tu śmierdzi i się nudzę ale za to mam czas na uzupełnienie mojego internetowego pamiętnika. Chwała ci Boże, że jest chociaż  internet tutaj!
     Dobra, więc tak dzisiaj napiszę o moich nie udanych walentynkach. Wiem, że były one bardzo dawno (14 lutego) ale muszę sobie napisać to aby pamiętać mój najgorszy dzień... Był piątek. Ja  spałam sobie spokojnie w moim kochanym ciepłym łóżku. Din, dino, gong zadzwonił dzwonek do drzwi. Moich rodziców nie było więc sama musiałam iść otworzyć. Był to  listonosz z wielka paczką. Kazał mi się podpisać, a ja była zaspana i zamiast  podpisać się  Dorota Janikowa to ja napisałam "Dooooota janka" =D. Położyłam pudło na ziemie i dalej  poszłam spać, bo dzisiaj miałam na 10 godz. Kiedy wstałam byłam strasznie zdziwiona co to jest. Dopiero po paru nastych minuta przypomniało mi się, iż był listonosz. Rozerwałam czerwony papier w  połówki serca i zobaczyłam  na dnie pudełka maluteńką karteczkę na której było napisane "Zrywam z tobą. Ps. Oddaj mi karton. Oskar W." Myślałam, że on robi sobie tylko ze  mnie żarty, ale w szkole podeszedł do mnie i zapytał czy przyniosłam mu te pudełko. Była w szoku przez duże S! <3 ;[ ;[ ;[ ;[ ;[ ;[ ;[

Rozdział I

Wojtassss

     -Boże, jak ja nie cierpię Wojtka!- Powiedziałam sama do siebie. Tak po prostu.  W sumie to nie da się go nie lubić :)..... Czemu ja go nie lubię? A no tak, bo dzięki niemu mam same kłopoty =]. On mnie wkurza na maxa! On zachowuje się jak dziecko! Ba, jak przedszkolak! No, na przykład  dzisiaj: Jak zawsze na stołówce mamy włączone radio. Się tak trafiło, że leciałą ulubiona piosenka Wojtka. Gangane Style. O tak.... A nasz kochany wariat wlazł na stolik i zaczął tańczyć! Tak, on tańczył! Mieliśmy ubaw po pachy. Dosłownie. Oczywiście dywanik u dyra był nie ominięty. Ale i ja, Patka, Aśka, Oskar, Szymon i Adaśko dostaliśmy nagane bo klaskaliśmy i krzyczeliśmy "Dawaj Wojtek!" i gwizdaliśmy ;)  Z nim to normalnie nie da się nudzić!  Ale to nie koniec, bo on  przywiązał 20 złoty na sznurek. Ha, ha akurat babka od polskiego skończyła lekcje i ona zauważyła pieniądze. Ona chciałą je podnieść a on pociągnął. I tak do męskiej toalety. My się schowaliśmy a pani Olechowskaiew posilizgneła się na plamie po wodzie. Ona potem oskarżał sprzątaczkę, że ją zwolnią bo źle wyciera kafelki. Nic a nic nie podejrzewała, że to my ;}. To był zajefajny dzień! :***